Przyznam szczerze, że nie jestem z tych co każą wszystkim piec w domu chleby, robić przetwory i wyciskać mleko z migdałów. Sama dużo robię, bo sprawia mi to frajdę, a czyste składy zwyczajnie mnie cieszą. Jest jednak coś za czym nie przepadam – to robienie własnych maseł orzechowych. Uwielbiam efekt, ale jak sobie pomyślę o tym cierpliwym zbieraniu orzechowej papki z brzegów blendera kielichowego to mi się odechciewa.
Są oczywiście wyjątki: dla masła z prażonych pestek dyni zrobię wszystko! Od niedawna robię też taki krem z orzechów laskowych. A robię go głównie dlatego, że radzi sobie z nim taki zwykły blender z małym pojemniczkiem i nożem w kształcie litery S (wiecie jaki, taki standardowy) i nie muszę rozstawiać wielkiego kielichowego, którego nie znoszę czyścić. Podstawą są tu prażone orzechy laskowe bez skórki, które dostaniecie nawet w Lidlu. Do tego kakao i ewentualnie dodatek czegoś słodkiego. Sprawdza się do naleśników, owsianek, grzanek, gofrów. Do jedzenia prosto ze słoika też się sprawdza
- 200 g orzechów laskowych
- 2 łyżki kakao
- 1-2 łyżeczki ksylitolu/erytrolu
- Wszystkie składniki blendujemy na gładki krem.