Beza trochę przeraża. Mówią, że jest kapryśna, że opada, że nie jest wystarczająco chrupiąca na zewnątrz. Ale wydaje mi się, że wystarczy pamiętać o kilku trikach i zacznie się udawać za każdym razem. Mam na myśli takie rzeczy jak ubijanie w metalowej misce, jak wychwycenie momentu, w którym należy dodać cukier, czy cierpliwość w suszeniu jej. Tego ostatnio często mi brakuje, stąd pęknięcia na zdjęciu Na całe szczęście nie przeszkadzają one w smaku.
Swoją wiedzę na temat pieczenia bezy czerpałam z dwóch internetowych poradników: klik i klik. Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z tą kapryśną królową deserów, dokładnie je przeczytajcie.
Pistacje i maliny to połączenie doskonałe. Rok temu dodawałam przepis na tartę z tymi dodatkami. Teraz oba wylądowały na bezowym torciku :)
- 4 duże jajka
- 150 g drobnego cukru do wypieków
- 1 łyżeczka przesianej mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka octu jabłkowego
- 200 g kremówki
- 200 g mascarpone
- 2 łyżki ksylitolu (może być drobny cukier lub cukier puder)
- 1 łyżka wody różanej
- niesolone, grubo posiekane pistacje (dałam dwie małe garści)
- 200 g malin
- Jajka myjemy, osuszamy ręcznikiem. Ostrożnie oddzielamy żółtka od białek.
- Białka ubijamy w metalowej misce - zaczynamy od niskich obrotów i stopniowo je zwiększamy. Gdy osiągną konsystencję lekkiej pianki dodajemy szczyptę soli. Następnie rozpoczynamy dodawanie cukru. Robimy to bardzo powoli - kolejną łyżkę cukru dodajemy dopiero aż poprzednia się rozpuści. Gdy wsypiemy cały cukier dodajmy mąkę i ocet. Ubijamy jeszcze chwilę. Powinniśmy otrzymać błyszczącą masę.
- Piekarnik rozgrzewamy do 140 stopni.
- Na blaszce układamy papier do pieczenia. Robimy dwa okręgi o średnicy około 20 cm i nakładamy masę rozdzieloną na pół. Wyrównujemy łyżką.
- Umieszczamy bezę w piekarniku - po 5 minutach zmniejszamy temperaturę do 120 stopni. Pieczemy 80 minut. Po tym czasie wyłączamy piekarnik i studzimy bezę przy zamkniętych drzwiczkach.
- Ubijam schłodzoną kremówkę na sztywno. Dodajemy cukier.
- Zmniejszamy obroty miksera na najmniejsze i dodajmy po łyżce mascarpone, miksujemy tylko do połączenia składników.
- Na koniec dodajemy wodę różaną i łączymy z masą.
- Masę dzielimy na dwie części. Na pierwszy blat nakładamy część masy, posypujemy połową pistacji i 1/3 malin. Nakładamy drugi blat, przykrywamy go resztą masy i pozostałymi dodatkami.
- Bezę studzimy w zamkniętym piekarniku. Ja na tej ze zdjęcie uchyliłam go od razu, bo brakowało mi czasu, stąd pęknięcia i nieco bardziej "mordoklejkowa" konsystencja.