Zapraszam Was serdecznie na stronę, na której zgromadziłam wszystkie śniadaniowe miejsca, które udało mi się odwiedzić:
Nasze weekendowe, poranne wycieczki w poszukiwaniu śniadań idealnych wciąż trwają. Od ostatniego wpisu, który możecie znaleźć tutaj, odwiedzaliśmy stare sprawdzone miejsca, ale też kilka nowych. Pięć z nich opiszę poniżej.
Wesoła Cafe
ul. Rakowicka 17, Kraków
Najnowsze odkrycie. Fantastyczne wnętrze, genialny neon na ścianie, smakowicie wyglądające ciasta przy barze, a do tego pyszne jedzenie w całkiem sensownej cenie. Nie do końca wiedząc jakie porcje dostaniemy, wybraliśmy dwa zestawy Hard ze słonymi talerzami. Ja wybrałam Słony talerz z pastami (hummus z marchewką, pasta z białej fasoli i tymianku, pasta z suszonych pomidorów i tapenada) i dwa jajka na miękko, a Krzyś wziął Słony talerz mix (szynka, ser, twarożek, pasta jajeczna) i jajecznice z szynką. Do obu zestawów dołączona była jeszcze mała sałatka, pieczywo, masło i napój (kawa, soku lub herbata). W czasie oczekiwania obserwowaliśmy potrawy zamawiane przez innych gości. Kanapki i bajgle prezentowały się niezwykle okazale. Gdy dostaliśmy swoje porcje okazało się, że nazwa Hard powinna nam coś zasugerować Ledwo nam się to wszystko pomieściło na stoliku przy oknie (jednym z dwóch wolnych mimo porannej pory). I tak samo ciężko było zmieścić to w żołądku. Uważam, że 25 zł za takie śniadanie z kawą to dobra cena. Wyszliśmy bardzo zadowoleni i wiemy, że jeszcze tam wrócimy (Krzyś na kanapkę, ja na owsiankę lub jaglankę).
Bunkier Cafe
pl. Szczepański 3a, Kraków
Gdy dostaliśmy menu śniadaniowe zaczęłam się zastanawiać czy na pewno jesteśmy na Plantach – karta identyczna jak w Alchemii od Kuchni! Nie jestem aż tak zorientowana w temacie krakowskich knajp, ale przypuszczam, że właścicielem tych dwóch miejsc musi być ta sama osoba Poziom więc jest bardzo podobny, ale nie taki sam. Wybraliśmy jajka florentyńskie i jajka regionalne. Oba poprawne, ale sos holenderski gorszy niż na Kazimierzu. Nie mogę teraz znaleźć aktualnego menu śniadaniowego AOK, ale wydaje mi się, że ceny samych dań są w Bunkrze kilka złotych niższe (za to nie ma zniżki na kawę do śniadania, więc koniec końców wyniki pewnie jest identyczny). Widok na Planty jest przyjemniejszy niż ten na ulicę Estery. Biorąc pod uwagę wszystkie plusy i minusy, żadne z miejsc nie ma znaczącej przewagi – jest remis!
Hamsa
ul. Szeroka 2, Kraków
Kto mnie zna, wie że od dnia w którym go poznałam (przy okazji zakupu pudełeczka od Hummus Amamamusi podczas pierwszego festiwalu Najedzeni Fest), kocham hummus miłością wielką. Widać to bardzo często na moim instagramowym profilu (o, na przykład tutaj). Naturalną konsekwencją tej miłości były odwiedziny w miejscu, które hummus ma w nazwie, czyli HAMSA Hummus & Happiness Israeli Restobar. Po raz pierwszy udaliśmy się tam w pewien pochmurny sobotni poranek na początku tego roku. Wtedy hummusu nie zjadłam Zamówiliśmy za to szakszukę z fetą oraz śniadanie jerozolimskie (chleb laffa, oliwki, ser labneh, sałatka z sosem tahini, dwa jajka sadzone). Oba dania bardzo nam smakowało. Ja się najadłam, Krzyś swoją porcją szakszuki niestety trochę mniej. Kawa w cenie śniadania.
Kolanko no 6
ul. Józefa 17, Kraków
Udało nam się także wreszcie (kilkukrotnie) dotrzeć na słynne już weekendowe śniadanie w Kolanku no 6 na krakowskim Kazimierzu. Nie posiadam niestety swoich zdjęć (te powyżej pochodzą z facebooka), ale wierzcie mi że warto się tam wybrać. Za 18 złotych skorzystacie z bufetu śniadaniowego (w tej kwocie także napoje), na którym znajdziecie chyba właściwie wszystko, co chcielibyście zjeść o poranku. Jajka w różnych formach (jajecznica, na twardo, faszerowane), pasztety (zarówno mięsne jak i te wegetariańskie(, przeróżne dodatki do płatków z mlekiem, kilka rodzajów sałatek, pasty do pieczywa, wędliny, a także coś słodkiego, gdy już pierwszy głód zostanie przez nas zaspokojony. Warto odwiedzać ich profil na facebooku, często pojawiają się informacje o tym czego możecie się spodziewać następnego dnia.
Milkbar Tomasza
ul. św. Tomasza 24, Kraków
Żeby nie było tak, że wszystko mi się podoba, to na koniec recenzja mniej pozytywna. Milkbar w okolicy krakowskiego Rynku z barem mlecznym w normalnym rozumieniu ma oczywiście niewiele wspólnego. Wnętrze przyjemne, obsługa uprzejma (wbrew temu co zdarzało mi się wcześniej usłyszeć). Zamówiliśmy dwa zestawy śniadaniowe: ja wybrałam jajka w koszulkach na szpinaku z boczkiem, a mój towarzysz śniadanie irlandzkie. On był zadowolony, ja niestety mniej. Według mnie szpinak był zdecydowanie za tłusty. Nie spodziewałam się także posypania go żółtym serem. Jajka w koszulkach smakowały mocno octowo. Przyjmijmy więc, że jest to miejsce bardziej dla bardzo głodnych mężczyzn niż dla kobiet Za to naleśniki, które widziałam na stoliku obok wyglądały całkiem ładnie. Może za jakiś czas zdecyduję się zaglądnąć tam ponownie właśnie na nie.
Na dziś to tyle. Jeśli macie jakieś inne ulubione miejsca w Krakowie, w których zdarza Wam się zjeść śniadanie, to czekam na propozycje. Życzę Wam spokojnego wieczoru i smacznej niedzieli!
recenzja Kategoria: