W ostatni weekend miałam przyjemność odwiedzić naszą stolicę i wziąć udział w dwudniowym szkoleniu w Akademii Kurta Schellera. Tematem kursu była kuchnia śródziemnomorska.
Mój plan na przedłużony weekend w Warszawie zakładał odwiedzenie kilku miejsc polecanych w Internecie, jednak życie nieco go zweryfikowało Po próbowaniu potraw przygotowanych w Akademii do końca dnia nie byłam w stanie praktycznie nic zmieścić. Poniżej krótki opis miejsc, w których udało mi się czegoś spróbować.
Mąka i Woda
ul. Chmielna 13A, Warszawa
Miejsce, które chyba najbardziej znane jest z fantastycznego Raviolo con uvo. Od kilku ładnych miesięcy chciałam spróbować tego dania i wreszcie mi się udało. Nie zawiodłam się, jest absolutnie doskonałe. Proste połączenie domowej ricotty, jajka, palonego masła i szałwii. Muszę spróbować to powtórzyć Ponadto spróbowaliśmy Pizzy bianca – poprawne dobre ciasto, nieprzeładowane dodatkami. Do tego wszystkiego dochodzi bardzo ładny, nowoczesny design lokalu. Polecam!
Miłość
ul. Kredytowa 9, Warszawa
Wybraliśmy się tutaj na śniadanie zaraz po przyjeździe do Warszawy. Ja wybrałam zestaw składający się z szakszuki, hummusu i tabbouleh z kaszy jaglanej. Najadłam się na parę ładnych godzin. Jedynie hummus mógłby być nieco bardziej sezamowy, ale całość bardzo mi smakowała. Krzyś zjadł kanapki z bekonem, czekoladą i serem pleśniowym. Skorzystałam z okazji i również jej spróbowałam. Ciekawe połączenie, jednak chyba czekolada wybijała się za bardzo na pierwszą pozycję, nie dając zbyt wielkiego pola do popisu pozostałym składnikom.
Krowarzywa
ul. Hoża 42, Warszawa
Poniższe zdjęcia pochodzą z facebookowego profilu tego miejsca. Mi nie udało się ich zrobić, bo ruch w małym lokalu był naprawdę spory. Początkowo byliśmy o krok od zrezygnowania z powodu braku stolika. Jednak okazało się, że wszystko idzie dość sprawnie. Spróbowaliśmy więc cieciorexa i burgera tygodnia – śródziemnomorskiego. Oba godne polecenia i oba bardzo sycące
Teraz punkt najważniejszy – krótkie podsumowanie szkolenia. Jestem oczarowana szefem Kurtem Schellerem. Stres, który towarzyszył mi przed kursem był totalnie nieuzasadniony. Szef okazał się bardzo sympatyczną, ciepłą i zabawną osobą. Opowiadał ciekawe anegdoty z kuchennego świata i cierpliwie odpowiadał na nasze pytania. W kuchni i w jadalni towarzyszył nam jego olbrzymi berneńczyk. Psina była niesamowicie grzeczna, mimo tylu otaczających ją zapachów. Dzień rozpoczęliśmy od porannej kawy i ubrania fartuszków.
Na pierwszy ogień poszło filetowanie ryby, czyli coś czego bałam się najbardziej. Zupełnie niepotrzebnie. Wszystko zostało dobrze wytłumaczone, a potem każdy z nas dostał swoją rybę do oczyszczenia. W dalszej części zostaliśmy przydzieleni do stanowisk gdzie przygotowywaliśmy składniki do potraw, które następnie wspólnie robiliśmy. Każdy dostał szanse asystowania szefowi na głównym stanowisku. Reszta notowała cenne wskazówki lub pomagała.
Po dwóch, trzech przygotowanych potrawach szliśmy do jadalni, żeby sprawdzić co nam z tego wyszło. Poniżej kilka zrobionych telefonem zdjęć. Potrawy nie wyglądają tak perfekcyjnie jakby mogły. Szef nakładał pierwsze, wzorcowe porcje, a potem musieliśmy radzić sobie sami
1 Okoń z ratatouille
2 Dorada na papryce i porach z sosem pomidorowym i krewetką
1 Chłodnik Cordoba podany z jajkiem i kozim serem
2 Pomidor faszerowany kozim serem i tapenadą
1 Jagnięcina z ciecierzycą, warzywami i kaszą kuskus
2 Saltimbocca na risotto z szafranem
1 Przegrzebki z duszoną soczewicą z cytrusami
2 Krem z cukinii z tatarem z tuńczyka i łososia
1 Börek z ciasta francuskiego z nadzieniem z kurczaka
2 Tarta z porem i serem feta | Pessah z ciasta ziemniaczanego z nadzieniem z mięsa wołowego | Hummus
1 Pączki weneckie
2 Fiadone | Tort z polenty
Polecam kurs osobom, które tak jak ja kochają gotować i chcą to robić lepiej. Jestem zachwycona, że tam trafiłam i dziękuje tym, którzy mi to umożliwili. Przypuszczam, że jeszcze wybiorę się na inne kursy w Akademii. Już nawet kilka sobie wybrałam
recenzja Kategoria: